Forum Twoja droga... Strona Główna

Twoja droga...
"Z całego serca Bogu zaufaj, nie polegaj na swoim rozsądku." Prz. 3:5
 

wspołzycie malzenskie
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 15, 16, 17
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twoja droga... Strona Główna -> Motyle w brzuchu..?
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Kiedy lepiej wspolzyc ze soba
po slubie
69%
 69%  [ 32 ]
przed slubem
6%
 6%  [ 3 ]
to nie ma znaczenia
23%
 23%  [ 11 ]
Wszystkich Głosów : 46

Autor Wiadomość
Krwiożercza Szprotka
30% wtajemniczenia
30% wtajemniczenia



Dołączył: 17 Mar 2006
Posty: 399
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: południe

PostWysłany: Śro 22:52, 14 Mar 2007    Temat postu:

A ja powiem coś za co pewnie gromy mi na głowę wszyscy spuszczą...
Uważam przede wszystkim że do sexu to trzeba przede wszystkim dorosnąć. Psychicznie. Bo co tak naprawdę da małżeństwo? Sex w noc poślubną, regularne współżycie, rozpad związku, dziecko na głowie najczęściej kobiety. Tylko "formalne" przywiązanie do drugiej osoby przez związek małżeński trzyma go "na siłę". Co na dłuższą metę jest chore. Żeby się kochać z drugą osobą która się kocha - trzeba jak pisałem dorosnąć. Aby umieć rozdzielić uczucia i sex i umieć spać z kimś bez zobowiązań - do tego też trzeba dorosnąć. Nie oznacza to że jeśli ktoś nie dorośnie do tego jest taki czy siaki. Po prostu nie powinien się za to brać bo tylko sobie zaszkodzi. A może i drugiej osobie również. Spałem w życiu z 4 kobietami. Kochałem tylko jedną. Ważne jest to, że dobrze myślę o każdej z nich. Że po rozstaniu z pozostałą trójką, nie było problemów czy rozterek emocjonalnych. I tyle. Wszystko jest dozwolone - ale nie wszystko jest opłacalne czy zdrowe ....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Xanthen
20% wtajemniczenia
20% wtajemniczenia



Dołączył: 03 Mar 2007
Posty: 250
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Płońsk

PostWysłany: Śro 23:03, 14 Mar 2007    Temat postu:

Masz rację, co do dorastania emocjonalnego w sprawie stosunku płciowego. Ja mam za sobą tylko jeden nieudany związek, za to prawdziwie bolesny, mimo poniesionych strat psychicznych i błędów, wiem teraz jak powinien wyglądac prawdziwie udany związek kobiety i mężczyzny. Co do instytucji małżeństwa, to byc może za 50 lat zupełnie inaczej się do tego będzie podchodzic, byc może pójdzie to w kierunku jakiegoś uliberalnienia związków, co niekoniecznie wszystkim się spodoba, częśc społeczeństwa nie będzie chciała żadnych zmian w tej materii. Wszystko oczywiście zależy od przyszłych pokoleń, jak one będą widziały tą sprawę, czy trzymac się tradycji, czy bardziej tworzyc futurystyczne tandemy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Garadriel
10% wtajemniczenia
10% wtajemniczenia



Dołączył: 16 Kwi 2006
Posty: 162
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 21:21, 15 Mar 2007    Temat postu:

Assasin, ale do małżeństwa też trzeba dorosnąc ... Wesoly Jeżeli małżeństwo jest zawarte z prawdziwej miłosci, nie ma rozpadów zwiążków...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Krwiożercza Szprotka
30% wtajemniczenia
30% wtajemniczenia



Dołączył: 17 Mar 2006
Posty: 399
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: południe

PostWysłany: Czw 21:44, 15 Mar 2007    Temat postu:

Gardriel - z prawdziwej miłości? A wiesz w ilu przypadkach w małżeństwach taka jest? Może jeden na 20 - 50....
Małżeństwo nie musi się rozpaść z jej braku.
A tak na marginesie - zdefiniuj mi pojęcie "miłość" Jezyk


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Xanthen
20% wtajemniczenia
20% wtajemniczenia



Dołączył: 03 Mar 2007
Posty: 250
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Płońsk

PostWysłany: Czw 21:56, 15 Mar 2007    Temat postu:

Ktoś kiedyś ładnie powiedział, że małżeństwo to sztuka zawierania kompromisów i miał rację. Do małżeństwa trzeba dojrzec nie tyle płciowo co emocjonalnie. Rzadko zdarzają się małżeństwa z miłości, raczej więcej jest z przywiązania, a są też z obowiązku i upływającego na niekorzyśc czasu. Podobno czar miłości w typowych małżeństwach kończy się po 2 latach. Ale sporo zależy od małżonków, na ile poskromią swoje ambicje, by nie stawiac ciągle na swoim, na ile będą skłonni do consensusu i wzajemnego dogadania się. Jeśli są to dwie skrajnie mocne osobowości, związek raczej się nie utrzyma, jeśli silny ze słabym tu widzę szanse ale tylko za cenę podporządkowania się temu silnemu charakterowi, największe szanse widzę paradoksalnie w dwóch słabych charakterach, wtedy każda ze stron będzie wiedziała, kiedy ma z czego zrezygnowac w imię wyższych racji.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aniołek
Pomysłodawca forum



Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 489
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ruda Śląska

PostWysłany: Pią 7:55, 16 Mar 2007    Temat postu:

próbowałeś Assasinie kiedyś zdefiniować to pojęcie??
Bo mnie nawet próba interpretacji jest jak wojna z wiatrakami... Miłość dlatego jest taka piękna bo nie można jej określić słowami... Oczywiście są róznę jej rodzaje, czasem bywa w jedną stronę, a czasem wręcz jest dla nas przeszkodą w realizowaniu swoich pragnień, czy układaniu sobie życia na nowo. Z drugiej zaś strony funduje nam masę szalonych uniesień, sprawia, że tracimy kontrolę nad niektórymi sprawami w naszym życiu.... To są skutki miłości, ale definicja, cóż, ja nie potrafię.... może ty spróbuj....

A co do szczęśliwych małżeństw, które kochają się niemal od zawsze ale na pewno na zawsze to znam ich sporo, sęk w tym czy Bóg maczał w tym palce Wesoly


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Krwiożercza Szprotka
30% wtajemniczenia
30% wtajemniczenia



Dołączył: 17 Mar 2006
Posty: 399
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: południe

PostWysłany: Sob 0:49, 17 Mar 2007    Temat postu:

Aniołku, nie tylko że próbowałem co mam definicję miłości Wesoly

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Garadriel
10% wtajemniczenia
10% wtajemniczenia



Dołączył: 16 Kwi 2006
Posty: 162
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 15:07, 17 Mar 2007    Temat postu:

hm?? Ja już wiele razy próbowałam, i jakoś nigdy nie udało się tego zawrzec w definicji... Assassin, mógłbyś się nią podzielić??

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Krwiożercza Szprotka
30% wtajemniczenia
30% wtajemniczenia



Dołączył: 17 Mar 2006
Posty: 399
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: południe

PostWysłany: Nie 0:25, 18 Mar 2007    Temat postu:

"Miłość jest to zarówno chęć jak i samo dążenie do tego
aby druga osoba była szczęśliwa, rozwijała się i była bezpieczna
Choćby ta chęć i dążenie miało być kosztem siebie samego"

Czyli miłość jest formą masochizmu Jezyk
Cała reszta to zauroczenie i chemia organizmu


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Xanthen
20% wtajemniczenia
20% wtajemniczenia



Dołączył: 03 Mar 2007
Posty: 250
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Płońsk

PostWysłany: Nie 12:37, 18 Mar 2007    Temat postu:

Wg mnie miłość jest swoiście wysoko pozytywnym stanem duszy w wyniku czego przestajemy być w danej chwili egoistami. Nasze myślenie jest skupione wtedy na sprawianiu radości drugiej osobie, nie oczekując w zamian niczego. Jest to zjawisko oczyszczające duszę z pewnych ziemskich naleciałości i doskonale odnawiające charakter i myśli danej istoty. Miłość między dwojgiem ludzi sprawia, że nasze dusze bardziej pragną siebie od naszych ciał. Bardziej od prokreacji liczy się przebywanie z drugą osobą, spełnianie jej marzeń i radowanie się z jej sukcesów i osiągniętego w ten sposób przez tą osobę szczęścia.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Koala
Główny Administrator
Główny Administrator



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ruda Śląska

PostWysłany: Czw 8:13, 22 Mar 2007    Temat postu:

Ciężko jest zdefiniować miłość.. nie będę próbować, bo według mnie w każdej definicji czegoś brakuje.. każda definicja, jest w penym sensie zbyt skromna (takie jest moje odczucie).. miłość po prostu się przeżywa, gdy "dopadnie" ona człowieka Wesoly (i ja sama nie potrafię jej zdefiniować)...
Zgodzę się z Xanthenem w sprawie kompromisów.. może nie w każdej sytuacji da się dojść do kompromisu satysfakcjonującego obie strony, ale czasem jedna ze stron musi się bardziej poświęcić... Miłość jest też nauką poświęcania się dla drugiej osoby.. jest przede wszystkim dawaniem.. :-) Miłość jest po prostu piękna Uwaga


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mniacz
0% wtajemniczenia
0% wtajemniczenia



Dołączył: 22 Lut 2006
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bielsko-Biała

PostWysłany: Sob 16:41, 24 Mar 2007    Temat postu:

Oooo..., ale się temat rozwinął. Już myślałem że nie doczytam do końca. A jak czytałem to przyszło mi do głowy, że prawie wszystkie argumenty "za" i "przeciw" są rozpatrywane z punktu widzenia JA. A tak się dziwnie składa, że w seksie o jakim piszemy uczestniczy tez druga osoba. I ta druga osoba ma jakieś oczekiwania, nadzieje, potrzeby. Sex jest sprawa tak intymną i równocześnie powiązaną z poczuciem własnej wartości, że bardzo trudno rozmawiając o nim czy przeżywając go, zdobyć się na całkowitą szczerość, nawet w związku - stałym czy nawet małżeńskim. Dlatego trudno ustalić wspólne oczekiwania. Co dla jednej osoby będzie przypięczętowaniem związku i wyboru na całe życie, dla drugiej może byc tylko materiałem porównawczym - czy jest na tyle fajnie, że miałbym rezygnować z wszystkich innych możliwości? Nie chcę tu podejmować dyskusji z osobami traktującymi sex jako rozrywkę uzyskiwaną kosztem innych, ale z tymi którzy z powodu takiej czy innej etyki nie chcą sprawiać cierpienia innym. Nawet kiedy dwie dorosłe osoby umawiaja się na sex bez zobowiązań, to gdzieś tam głęboko może tlić się nadzieja, że może ... gdyby to była TA osoba .... . Bo człowiek potrzebuje kogoś na stałe. Choćby po to, żeby móc się przed nim całkowicie otworzyć. Bez tego nie można dobrze poznac nawzajem swoich uczuć i pragnień, bez tego nie może też byc udanego sexu. Do tego potrzeba czasu i zaufanie, przekonania, że nie stanie się przedmitem porównań i pikantnych żartów w gronie znajmych "byłej/byłego". Tak więc nie wyobrażam sobie takiego otwarcia poza małżeństwem krótko mówiąc.
Zresztą, tzw. "pierwszy raz" na pewno jest wydarzeniem pamiętnym, ale niekoniecznie bardzo udanym. Trzeba być na to przygotowanym, najlepiej wiedząc że to pierwsza próba a nie premiera. Odrobina dystansu i humoru nie zaszkodzi. Każdy na pewno z rozbawieniem będzie kiedyś wspominał swoją nieporadność i niedoświadczenie, fajnie jeśli nie będzie musiał odczuwać przy tym wstydu i żalu, a jeszcze fajniej gdyby mógł wspominać to z tą samą osoba po kilkudziesięciu latach. I to jak razem wszystkiego od początku się o sobie uczyli. Do perfekcji potrzeba treningu. Tancerze na lodzie np. nie będą zmieniać partnerki, z którą od dawna trenują. Doświadczenie jednego czy nawet obojga partnerów którzy wcześniej nie trenowali niewiele da, kluczem do udanego występu jest zgranie znającej sie na wylot pary, która rozumie swoje gesty, spojrzenia, oddechy.
Zanim ktoś się zdecyduje na sex (o ile ma taką możliwość, bo często to kwestia przypadku) lepiej żeby się zastanowił, czy z tą osoba byłby gotow spędzić całe życie. Jeśli odpowiedź brzmi "nie", lepiej uciekać. Jeśli "tak" to trzeba się upewnić, czy ona rozumie to tak samo. Tylko w jeden sposób można się o tym upewić - składając publiczną deklarację w przyjęty w danej społeczności sposób - przed księdzem, kapitanem czu urzędnikiem USC.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
doroti
Gość






PostWysłany: Sob 10:53, 19 Maj 2007    Temat postu:

mam pytanie staramy sie z mezem o dziecko mam okres co 27-28 dni w tym miesiacu dostalam 27 dnia i mialam okres 6 maja i kochalam sie 14 i 17 maja czy juz mialam dni plodne czy nie?w ilu procentach moge byc w ciazy??czy to nie byly moze te dni!Uwaga!prosze odpiszcie mi czekam na odpowiedz.i po ilu dniach najlepiej test ciazawy zrobic czy po 6 dniach juz mozna?????
Powrót do góry
Garadriel
10% wtajemniczenia
10% wtajemniczenia



Dołączył: 16 Kwi 2006
Posty: 162
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 20:23, 19 Maj 2007    Temat postu:

doroti, to chyba nie to forum Mruga Na takie pytania przeznaczone są fora tematyczne .

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bron
SensZycia.pl :)
SensZycia.pl :)



Dołączył: 11 Gru 2005
Posty: 878
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 15:38, 21 Maj 2007    Temat postu:

Wlasnie

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twoja droga... Strona Główna -> Motyle w brzuchu..? Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 15, 16, 17
Strona 17 z 17

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
deoxGreen v1.2 // Theme created by Sopel stylerbb.net & programosy.pl

Regulamin